Jak zinterpretować obraz abstrakcyjny? Czy należy doszukiwać się śladów historii
w dziele, któremu autor narzucił sztywne ramy formalnej rozgrywki? Wydawałoby się że
w przypadku obrazu nieprzedstawiającego, w dodatku formalnie bliskiemu abstrakcji
geometrycznej, przypisywanie mu emocji jest wielce niestosowne. Z drugiej strony czy
można oczekiwać od widza, że zawsze będzie zachowywał się wobec obrazu stosownie?
Czy w konfrontacji z abstrakcją jesteśmy skazani na rozmowę z samym sobą?
Podczas przeglądania reprodukcji obrazów Gosi Szymankiewicz moją uwagę
przykuł obraz pod enigmatycznym tytułem „141” (numer nie stanowi podpowiedzi
w kwestii treści obrazu, pełni funkcję porządkową sytuując go pomiędzy obrazem
„140”, a „142”) przedstawiający plamy czarnego, białego i szarego koloru.
Lektura katalogu znieczuliła mnie na malarski kunszt z jakim autorka maluje swoje
obrazy, więc i tym razem szybko przeszedłem nad tym zjawiskiem do porządku dziennego,
moją uwagę zaprzątnęła treść obrazu.
Człowiek posiada pewien zapisany w swojej konstrukcji „zmysł porządku”, który
zmusza go do doszukiwania się w chaotycznym układzie rozsypanych patyków, kształtach
chmur, przysłowiowych fusach, a także w malarstwie nieprzedstawiającym, kształtu rzeczy
znajomych, ludzkich twarzy, porządku. Właściwość tę wykorzystał w swoim teście
psychoanalityk Hermann Rorschach. Test Rorschacha był pierwszym i najmocniejszym
skojarzeniem jakie nasunęło mi się po zobaczeniu obrazu „21” wyobraziłem sobie
jak autorka ogląda jedną z kart testu, drze ją na kawałki i w tym stanie postanawia
ją namalować. Dlaczego autorka podarła kartę testową, czy dlatego, że zamiast abstrakcyjnej
plamy zobaczyła coś czego nie chciała oglądać i postanowiła uciszyć „plamę” i nadać
jej znowu beznamiętny, abstrakcyjny charakter?
Żeby udowodnić, że zgodnie z moimi podejrzeniami Gosia Szymankiewicz
na swoim obrazie przedstawiła zsyntetyzowany wizerunek podartej karty pochodzącej
z testu Rorschacha, przygotowałem uproszczony rysunek obrazu (rys. 1). Na załączonym
rysunku zaznaczyłem cyframi fragmenty, które zinterpretowałem jako podarte kawałki
papieru poplamionego atramentem. Literami A i A′ oznaczyłem interesujący fragment
wskazujący na to że przed podarciem plama atramentu mogła mieć przeprowadzoną przez
środek oś symetrii (jak plamy Rorschacha).
Idąc tym tropem postanowiłem poszukać analogicznych fragmentów na każdej
z dziesięciu kanonicznych kart z Testu Rorschacha. Niestety okazało się że wyabstrahowane
z obrazu fragmenty nie pokrywają się zbyt gładko z plamami z testu, najbardziej obiecująca
była karta nr 1, która zgodnie z procedurą testu jest pokazywana badanemu jako pierwsza.
Na rysunku nr 2 przedstawiłem odpowiednio skontrastowaną plamę Rorschacha (aby upodobnić
ją do stylu obrazu Szymankiewicz) z zaznaczonymi elementami, które pokrywają się
z fragmentami obrazu (numery 2, 4 oraz kluczowe, symetryczne 3 i 8) przemawiające
a słusznością mojego podejrzenia jednak w większości pozostają fragmenty, które nie
znalazły swojego miejsca i fakt, że na obrazie Szymankiewicz jest zbyt mało skrawków,
aby można było uznać że pochodzą one właśnie z tej karty testu.
Wykluczenie jednej z teorii nie oznaczało jednak końca śledztwa. Gosia
Szymankiewicz mogła świadomie lub z niewiedzy o tym, że Test Rorschacha wykonuje się
zawsze na takich samych wzorach kart, spróbować wykonać własną wersję karty, którą następnie
podarła i przedstawiała na obrazie zachęcając widza do zbadania swojej podświadomości, przez
kontakt z obrazem. Jak w takim razie wyglądała kartka papieru, którą podarła Szymankiewicz?
Aby się tego dowiedzieć z reprodukcji obrazu wyciąłem skrawki papieru zgodnie z tym jak
zostały namalowane na obrazie, wykonałem tez ich lustrzane odbicia zakładając że mam
do czynienia z plamą podobną do jednej z plam Rorschacha. Trzymając w ręku materiał zbliżony
do tego którym dysponowała Gosia Szymankiewicz tuż przed rozsypaniem skrawków
i studiowaniem ich na płótnie, spróbowałem zrobić krok wstecz i ułożyć podarte kawałki
papieru w pierwotny kształt sprzed gestu podarcia. Założyłem, że będę usatysfakcjonowany
układem, który będzie możliwie ściśle wykorzystywał dane elementy i będzie pozostawiał
możliwie mało luk, które będę musiał dorysować z wyobraźni. Metodą prób i błędów doszedłem
do układu przedstawionego na rysunku nr 3.
Co widzisz na rysunku? Co widzisz na obrazie Gosi Szymankiewicz?
Nie mógłbym w tym momencie powiedzieć, że mam pewność, że to co mam przed
oczami jest zbliżone do tego co widziała Gosia Szymankiewicz. Teraz, kiedy oglądam obraz,
wydaje mi się on bezwonnym materiałem, oczyszczonym, wyjałowionym, poddanym
emocjonalnej sterylizacji, klinicznie czystym, który przez brak własnych punktów
zaczepienia przenosi na swojej powierzchni wonie znalezione, wyssane z otoczenia,
nie posiada żadnego znaczenia oprócz tego, które postanawiamy mu nadać.
Tekst towarzyszył wystawie „Słaba widoczność” Gosi Szymankiewicz, w ramach
cyklu kuratorskiego „Nic nie widać” Marty Lisok. Tekst został opublikowany na ulotce
i w katalogu dokumentującym cykl, wydanym przez Galerię Sztuki Współczesnej
BWA w Katowicach .
autor: Bartek Buczek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz