wtorek, 3 stycznia 2012

012 Test



Jak zinterpretować obraz abstrakcyjny? Czy należy doszukiwać się śladów historii

w dziele, któremu autor narzucił sztywne ramy formalnej rozgrywki? Wydawałoby się że

w przypadku obrazu nieprzedstawiającego, w dodatku formalnie bliskiemu abstrakcji

geometrycznej, przypisywanie mu emocji jest wielce niestosowne. Z drugiej strony czy

można oczekiwać od widza, że zawsze będzie zachowywał się wobec obrazu stosownie?

Czy w konfrontacji z abstrakcją jesteśmy skazani na rozmowę z samym sobą?


Podczas przeglądania reprodukcji obrazów Gosi Szymankiewicz moją uwagę

przykuł obraz pod enigmatycznym tytułem „141” (numer nie stanowi podpowiedzi

w kwestii treści obrazu, pełni funkcję porządkową sytuując go pomiędzy obrazem

140”, a „142”) przedstawiający plamy czarnego, białego i szarego koloru.

Lektura katalogu znieczuliła mnie na malarski kunszt z jakim autorka maluje swoje

obrazy, więc i tym razem szybko przeszedłem nad tym zjawiskiem do porządku dziennego,

moją uwagę zaprzątnęła treść obrazu.

Człowiek posiada pewien zapisany w swojej konstrukcji „zmysł porządku”, który

zmusza go do doszukiwania się w chaotycznym układzie rozsypanych patyków, kształtach

chmur, przysłowiowych fusach, a także w malarstwie nieprzedstawiającym, kształtu rzeczy

znajomych, ludzkich twarzy, porządku. Właściwość tę wykorzystał w swoim teście

psychoanalityk Hermann Rorschach. Test Rorschacha był pierwszym i najmocniejszym

skojarzeniem jakie nasunęło mi się po zobaczeniu obrazu „21” wyobraziłem sobie

jak autorka ogląda jedną z kart testu, drze ją na kawałki i w tym stanie postanawia

ją namalować. Dlaczego autorka podarła kartę testową, czy dlatego, że zamiast abstrakcyjnej

plamy zobaczyła coś czego nie chciała oglądać i postanowiła uciszyć „plamę” i nadać

jej znowu beznamiętny, abstrakcyjny charakter?

Żeby udowodnić, że zgodnie z moimi podejrzeniami Gosia Szymankiewicz

na swoim obrazie przedstawiła zsyntetyzowany wizerunek podartej karty pochodzącej

z testu Rorschacha, przygotowałem uproszczony rysunek obrazu (rys. 1). Na załączonym

rysunku zaznaczyłem cyframi fragmenty, które zinterpretowałem jako podarte kawałki

papieru poplamionego atramentem. Literami A i A′ oznaczyłem interesujący fragment

wskazujący na to że przed podarciem plama atramentu mogła mieć przeprowadzoną przez

środek oś symetrii (jak plamy Rorschacha).





Idąc tym tropem postanowiłem poszukać analogicznych fragmentów na każdej

z dziesięciu kanonicznych kart z Testu Rorschacha. Niestety okazało się że wyabstrahowane

z obrazu fragmenty nie pokrywają się zbyt gładko z plamami z testu, najbardziej obiecująca

była karta nr 1, która zgodnie z procedurą testu jest pokazywana badanemu jako pierwsza.

Na rysunku nr 2 przedstawiłem odpowiednio skontrastowaną plamę Rorschacha (aby upodobnić

ją do stylu obrazu Szymankiewicz) z zaznaczonymi elementami, które pokrywają się

z fragmentami obrazu (numery 2, 4 oraz kluczowe, symetryczne 3 i 8) przemawiające

a słusznością mojego podejrzenia jednak w większości pozostają fragmenty, które nie

znalazły swojego miejsca i fakt, że na obrazie Szymankiewicz jest zbyt mało skrawków,

aby można było uznać że pochodzą one właśnie z tej karty testu.



Wykluczenie jednej z teorii nie oznaczało jednak końca śledztwa. Gosia

Szymankiewicz mogła świadomie lub z niewiedzy o tym, że Test Rorschacha wykonuje się

zawsze na takich samych wzorach kart, spróbować wykonać własną wersję karty, którą następnie

podarła i przedstawiała na obrazie zachęcając widza do zbadania swojej podświadomości, przez

kontakt z obrazem. Jak w takim razie wyglądała kartka papieru, którą podarła Szymankiewicz?

Aby się tego dowiedzieć z reprodukcji obrazu wyciąłem skrawki papieru zgodnie z tym jak

zostały namalowane na obrazie, wykonałem tez ich lustrzane odbicia zakładając że mam

do czynienia z plamą podobną do jednej z plam Rorschacha. Trzymając w ręku materiał zbliżony

do tego którym dysponowała Gosia Szymankiewicz tuż przed rozsypaniem skrawków

i studiowaniem ich na płótnie, spróbowałem zrobić krok wstecz i ułożyć podarte kawałki

papieru w pierwotny kształt sprzed gestu podarcia. Założyłem, że będę usatysfakcjonowany

układem, który będzie możliwie ściśle wykorzystywał dane elementy i będzie pozostawiał

możliwie mało luk, które będę musiał dorysować z wyobraźni. Metodą prób i błędów doszedłem

do układu przedstawionego na rysunku nr 3.





Co widzisz na rysunku? Co widzisz na obrazie Gosi Szymankiewicz?



Nie mógłbym w tym momencie powiedzieć, że mam pewność, że to co mam przed

oczami jest zbliżone do tego co widziała Gosia Szymankiewicz. Teraz, kiedy oglądam obraz,

wydaje mi się on bezwonnym materiałem, oczyszczonym, wyjałowionym, poddanym

emocjonalnej sterylizacji, klinicznie czystym, który przez brak własnych punktów

zaczepienia przenosi na swojej powierzchni wonie znalezione, wyssane z otoczenia,

nie posiada żadnego znaczenia oprócz tego, które postanawiamy mu nadać.




Tekst towarzyszył wystawie „Słaba widoczność” Gosi Szymankiewicz, w ramach

cyklu kuratorskiego „Nic nie widać” Marty Lisok. Tekst został opublikowany na ulotce

i w katalogu dokumentującym cykl, wydanym przez Galerię Sztuki Współczesnej

BWA w Katowicach .




autor: Bartek Buczek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz